piątek, 18 lipca 2008

Lotnisko czyli o regionie

Dyskusja na temat czy lotnisko ma być w Świdniku czy Niedźwiadzie, czy pas ma być na lewo, czy na prawo, oraz powszechna aprobata społeczna dla tego pomysłu (oczywiście poza wysiedleńcami) sprawiło, że od pewnego czasu możemy mówić, że jesteśmy regionem. I to nie tylko w sensie administracyjnym, ale i w kategoriach "patriotyzmu lokalnego". Dotychczas bardziej przynależymy do naszych "małych ojczyzn", typu: miasto, wieś, najbliższa okolica. Sądzę, że wymiaru makroregionalnego - rozumianego jako coś pośredniego między świadomością narodową a wymiarem lokalnym porostu nie było. W mojej opinii, w innych regionach jest inaczej. Do niedawna mieszkańców Lubelszczyzny właściwie nic ze sobą nie łączyło, bo tak naprawdę nasz region składa się w 4 – 5 subregionów, gdzie istnieje świadomość przynależności do jakiejś wspólnoty. Sama nazwa „Lubelszczyzna” została najprawdopodobniej wymyślona przez urzędników carskich, którzy musieli jakoś ten obszar nazwać. Sama nazwa to rusycyzm, - chyba jedyny w Polsce w skali regionalnej. Nie mówimy Mazowszczyzna – lecz Mazowsze, Krakowszczynza - tylko Małopolska, nawet mówiono kiedyś Poznańskie – a teraz Wielkopolska. Nie wspominając już o Śląsku, który przez wieki izolacji zachował nawet prawdziwą staropolską mowę. Wszyscy powracają do swoich korzeni – a nam tych wspólnych korzeni po prostu brakuje. Trzeba dziesiątków lat aby powstały i zrodziła się świadomość. To cena jaką musimy płacić za bycie obszarem pogranicza. Oczywiście ten stan rzeczy ma i swoje pozytywne strony, bo tylko w takim miejscy może dokonywać się "intelektualna fuzja"… Nie mniej jednak ciągle na pytanie: "Kim jesteś?", spora część mieszkańców Lubelskiego, Podlaskiego, lub Podkarpackiego odpowie: „tutejszy”.

Teraz pojawił się wreszcie wspólny interes dla gromady ludzi i mogą poczuć ze sobą pewną symboliczną więź, i w końcu określić się jako region. To o czym piszę ma oczywiście zastosowanie także w procesach narodowotwórczych, gdzie pewna społeczność wzbogacona o wspólną świadomość historyczną, często język (choć przykład Szwajcarii jest wyjątkiem) groby przodków, terytorium czy religię określa się w końcu jako odrębna.

Jak wzmocnić ten proces?

Dlaczego nie mamy regionalnej reprezentacji w piłce nożnej? Dlaczego nie umieszcza się w urzędach obok flagi narodowej także flagi regionu? W końcu dlaczego na wszelkiego rodzaju plakatach reklamujących różnorakie wydarzenia i imprezy pisze się, że sponsorem jest Urząd Marszałkowski, lub Urząd Miasta, a nie Samorząd Województwa czy Samorząd Miasta?

Jak wykorzystać ten skarb?

Przede wszystkim potrzebna jest świadomość, że regionalizm to nic złego i tylko wzbogaca narodową kulturę. Ma to znaczenie zwłaszcza gospodarcze jako czynnik identyfikujący przedsiębiorstwa. Ale to już inna historia, bo marketing regionalny to rzecz trudna i skomplikowana, czego dowodem są powyższe przemyślenia, może odrobinę chaotyczne - za co przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj