To, że nie sprzedają się płyty kompaktowe to nie tylko wina mp3. Wbrew pozorom ludzie coraz mniej słuchają muzyki. Słucha się brzękadeł z radia i lasowanych przebojów. Jak inżynierowi Mamoniowi, wielu ludziom podobają się wyłącznie melodie, które już słyszeli więc wiele kawałków jest do siebie tak podobnych. Co nieznaczny, że nie trzeba ich wylansować… Jednakże „brzęczenie” koło ucha nowego przeboju trudno nazwać słuchaniem muzyki. Do tego trzeba mieć nastrój i odpowiednie przygotowanie. Dźwięki z radia czy innych urządzeń pełnią teraz bardziej funkcję użytkową niż rozrywkową.
Przy zderzeniu z Internetem gruchnął także cały system dystrybucji muzyki. Koncerny płytowe zaczynają powoli dostosowywać się do wyzwań z którymi do tej pory próbowano walczyć. Sprzedaż przez sieć? Czemu nie? Już jakoś też nie podnosi się kwestii gorszej jakości, która jeszcze parę lat temu była głównym orężem korporacji. Inna sprawa, że dzięki Internetowi powstały zupełnie nowe zjawiska kulturowe. Lokalny zespół z Australii może stać się bardzo popularny w środowisku rybaków na Morzu Północnym.
Aby uniknąć „szumu” medialnego wielu ludzi wyrzuca telewizory. Co ciekawe, są to przeważnie miłośnicy kina.
Inna sprawa, że sam dźwięk już nie wystarcza. Musi być obrazek, stąd sukces MTV z przed kilku dekad. Odtwarzacze mp3 sprzedają się tak samo jak mp4. Ciągle nowe bodźce... Co będzie dalej? Mp5 czyli mp4 + elektrowstrząsy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj