piątek, 5 lutego 2010

Imieniny – czyli "to jest miejsce na twoją reklamę"

Wizja świata jaką wyznajemy przekłada się często na nasze działania.  Dlatego wszelkie wojny i spory zaczynają nie żołnierze lecz filozofowie. Każdy mierzy świat własną miarą: dla złodzieja wszyscy kradną, a dla ludzi bez zasad wszystko jest na sprzedaż.

    Ostatnie fakty dotyczące umocnienia i tak potężnej roli wielkich korporacji poprzez nadanie im prawnie politycznej podmiotowości nakłoniły mnie do pewnych przemyśleń. Zacznę od starego dowcipu:
"Kiedyś do Papieża przyszli przedstawiciele Coca – Coli z prośbą o wpisanie do modlitwy zamiast: "chleba naszego powszedniego", "chleba i Coca – Coli". Papież oczywiście ich pogonił. Potem zastanawiali się: Ile musieli zapłacić piekarze?"

Mój młodszy synek stwierdził, że w jego grupie pojawiła się nowa dziewczynka.
- Jak ma na imię? - spytałem
- Partycja - odpowiedział.
    Od razu przypomniała mi się Tradycja z "Misia", która jak wszyscy wiedzą "we związkach im się urodziła". Młody pewnie się przejęzyczył, ale coś jest na rzeczy. Dlaczego w ślad za działalnością polityczną jak w cytowanym wyżej dowcipie korporacje nie miałyby rozszerzyć swoich macek na inne dotąd zakazane obszary? Dlaczego nie miałyby się pojawić imiona komercyjne? Niewielka korekta prawa i już mamy możliwość nadania dziecku imienia np. SONY. Oczywiście rodzice podpisywaliby kontrakt i za tego typu chodzącą przez kilkadziesiąt lat po świecie reklamę dostawaliby finansową gratyfikację.
Głupie? A dlaczego? Jeśli ktoś pamięta Program Powszechnej Prywatyzacji i farsę z emisją tzw. świadectw udziałowych, ten wie jak taki mechanizm wygląda. Ludzie odbierali świadectwa, a potem natychmiast jest sprzedawali, ale dzięki temu nikt nie mógł powiedzieć, że nie dostał kawałka narodowego majątku, który i tak był rozkradziony. Nikt nie podskakiwał, bo w pewnym sensie w tej kradzieżowy uczestniczył. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że gdy ktoś pewnego dnia zaoferuje bezpłatny abonament telefoniczny na okres 10 lat za nadanie dziecku imienia NOKIA - chętni się znajdą.
    Imiona niegdyś nadawane były na pamiątkę świętych. Potem gdy niektórym przyszło do głowy, że Boga nie ma, pojawiły się próby nadawania "nowych" imion. Np. imię Marlena powstało na pamiątkę Marksa i Lenina, Lena – to  pewnie imię także na pamiątkę mumii z mauzoleum. Teraz na kolejnym etapie, gdy wszystko się komercjalizuje i odchodzi od ideologii na rzecz konsumpcjonizmu, dlaczego nie mają się pojawić nowe już nie ideologiczne, a korporacyjne imiona? Nie będą musiały to być rzecz jasna bezpośrednie marki, czy znaki towarowe. Przykład Marleny uczy, że można tworzyć nowe byty. Na przykład imię SONER: będzie być może żywą reklamą telefonów Sony – Ericsson, albo FUZI – jak Fujitsu - Siemens. Biorąc pod uwagę biegające po polskich wioskach hordy Izaur, będących efektem chwilowego zauroczenia matek brazylijskim serialem sprzed ćwierć wieku, wszystko jest możliwe.

    Tylko czy jeszcze pozostanie coś czego nie będzie można sprzedać? Niegdyś ludzie byli w stanie bronić swojego dobrego imienia nawet za cenę utraty życia. Być może niedługo będą je po prostu sprzedawać? Przecież teraz nikt nie zmusza nikogo do robienia sobie tatuaży czy noszenia koszulek z reklamami.


P.S.
Kurde, może nie powinienem był tego pisać. Jeszcze kiedyś jakiś idiota to urzeczywistni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj