niedziela, 21 lutego 2010

Wisimy na drucie

Może nadeszła wreszcie ta pora,
aby pozbyć się telewizora?

Przeczytałem wywiad z Marią Czubaszek pt. „Schodzimy do podziemia”. Pomyślałem sobie, że chodzi o życie społeczne i polityczne, że chodzi o „wielkie grillowanie”. A tymczasem tekst dotyczył palenia fajek i tego jak palacze zaczynają mieć przechlapane. Ale pomyślałem sobie, że rzeczywiście zeszliśmy do podziemia. Coraz więcej czasu spędzamy w necie. Może gdyby nie on wyszlibyśmy na ulicę i zaprotestowali przeciwko temu całemu okurwieństwu, a tak siedzimy sobie, poczytamy, popiszemy i nic z tego nie wynika. 
Być może Internet jest sposobem na tłumienie społecznych nastrojów? Co z tego, że wiemy co się dzieje kiedy jesteśmy zatomizowani. Nie organizujemy się w niezależne struktury (organizacje), a te które istnieją są coraz bardziej fasadowe. Najlepszym przykładem tego typu fasadowości  są partie polityczne. Być może należy odrzucić technologię aby zmienić ten świat i pozbyć się raz na zawsze Wielkiego Brata?

Odeszliśmy bardzo daleko od naszych korzeni. Wystarczy tylko odciąć nas od prądu na tydzień, aby wszelkie elektroniczne i elenktyczne gadżety stały się bezużyteczne. Wystarczy oddzielać prąd, aby nasze miasta pogrążyły się w chaosie, a po tygodniu ludzie je opuszczali w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia. I wtedy okazałoby się jak kruchy jest ten nasz mądry, technologiczny świat. A małorolny chłop na polu będzie kopać kartofle. I kto tu jest mądrzejszy?

2 komentarze:

  1. "Nie zabija się posłańca" - nie obwiniaj medium-technologii.

    Nie stajemy się społeczeństwem bardziej rozczłonkowanym i pustym dlatego, że mamy technologię. Ludzie nie stają się grubi dlatego, że mają auta. Tak się dzieje bo my to wybieramy!

    Technologia daje nam wybór:
    1. prawdziwa, głęboka, osobista relacja z drugą osobą, która wymaga czasu, pracy, wysiłku i często sporego wkładu emocjonalnego.
    2. prosta, powierzchowna, łatwa znajomość przez maila, chat, telefon.

    Nie było telefonów, maili, kamerek internetowych nie było wyjścia. Trzeba się było spotkać osobiście, a wtedy nie da się już wymienić tylko 160 znaków jak w SMS'ie bo jedna mina jest warta więcej.

    Wybieramy naskórkowość, płytkość bo jesteśmy egoistami, bo tak jest łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chodziło mi o kontakty osobiste lecz o to, że media (w tym Internet) oduczają nas być może myśleć o sprawach wspólnych. Atomizacja postępuje przy wsparciu mediów. Wpływ propagandy na nasze życie jest przeolbrzymi. Ludzie na prawdę wierzą, że jesteśmy "zieloną wyspą" :-)
    Faktem jest, że nie do końca chyba przemyślałem tego posta. ;-)

    OdpowiedzUsuń

Jak masz ochotę to skomentuj