sobota, 23 października 2010

Cios ostateczny

Uczestnicząc wczoraj w pewnej konferencji miałem okazję posłuchać zadziwiająco „politycznie poprawnego” wykładu na temat kryzysu. Nie wypadało dyskutować. Organizatorzy nie przewidzieli nawet takiej opcji. Słuchając więc fantazji na temat: ”Jak to polska świetnie radzi sobie z kryzysem”, wyjąłem z kieszeni swój telefon. Okazało się, że w sali jest Wi-Fi. Odpaliłam więc przeglądarkę i nie wiedzieć czemu znalazłem notatkę na Onecie o planach Parlamentu Europejskiego na podniesienie pensji minimalnej w Europie. O tym, że owa lansowana przez Niemców inicjatywa to gwóźdź do trumny naszej gospodarki i to totalny jej paraliż, nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Kolonializm czystej postaci. Ale przecież każdy rozsądny pilot balony poświęci balast aby samemu nie rozbić się o skały. Wysokie płace spowodują masową falę upadłości i rozwój szarej strefy, która zostanie potem spacyfikowana przez administrację. Jako narzędzie kolonializmu wykorzystywano różne rzeczy: broń białą i palną, korumpowanie władz, opium. Teraz przyszła kolej na lewacką ideologię. Ale to też stary patent.
A może trzeba za przykładem brytyjskich konserwatystów zacząć rozważać wyjście z tej krainy szczęśliwości? U nas nie nawet kto o tym pomyśleć, tak nieomal wszyscy nasi politycy kochają unię, bo to ona gwarantuje im papu. Ciekawe jak te plany i ich późniejszą realizację przyjmie nasza propaganda? Na pewno we wszystkich tabloidach i ich telewizyjnych odpowiednikach ukażą się teksty w rodzaju: „Wreszcie zaczniemy zarabiać jak Europejczycy!”, „Parlament Europejski troszczy się o polskich robotników”. Lemingi to łykną, a potem spakują walizki i pojadą za chlebem w inne miejsce europy. A w kraju zwanym kiedyś Polską pozostanie upragniona i wyśniona już przez wcześniejszych europejskich integratorów „przestrzeń życiowa”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj