sobota, 16 października 2010

Nowa świecka tradycja

Ostatnio jedna z lokalnych gazet zaatakowała mnie "Światowym Dniem Mycia Rąk". Nie mam nic oczywiście przeciwko myciu łapek nawet przed każdym posiłkiem i po każdym wyjściu z kibelka, a nawet nie koniecznie przez jeden dzień w roku, ale zaintrygowany tymże zjawiskiem zacząłem się przyglądać nieco bliżej zjawisku zwanemu umownie: "światowy dzień". Bo kto ustanawiania tego rodzaju wynalazki? Jaka władza dała sobie prawo ustalania celebrowanych obchodów czegokolwiek i narzucania ich ludziom? W "Misiu" tradycja urodziła się we związkach, a Dzień Mycia Rąk powstał z inicjatywy UNICEF – jak donosi prasa. A więc może to ta globalna przybudówka ONZtu stojąca na straży globalnego wychowania przyszłych pokoleń ustawia wszystkie tego typu wynalazki? Oj chyba nie. 

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "światowy dzień" a wyświetli się tyle nowych świeckich tradycji, że trudno w roku znaleźć tyle dni na obsadzenie tego wszystkiego. Oto co znalazłem na Google w przeciągu może minuty: 
  • Światowy Dzień Życzliwości
  • Światowy Dzień Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca
  • Światowy Dzień Młodzieży
  • Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich
  • Światowy Dzień Ptaków
  • Światowy Dzień Ochrony Zwierząt
  • Światowy Dzień Nerek
  • Światowy Dzień Uśmiechu
  • Światowy Dzień Trędowatych
  • Światowy Dzień Chorego
  • Światowy Dzień sprzątania biurka
  • Światowy Dzień pocałunku
  • Światowy Dzień pluszowego misia
  • Światowy Dzień ziemi
  • Światowy Dzień zdrowia
  • Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego
  • Światowy Dzień Kota
  • Światowy Dzień bez Tytoniu
  • Światowy Dzień wody
Światowy dzień... Hmm. Szczytne ideały mieszają się z propagandą i banałem. Można więc obchodzić wszytko cokolwiek się komu podoba. Ale kto daje komukolwiek prawo tworzenia takich obowiązujących wszystkich bytów?  Dlaczego tego typu  twory dotyczą jednych sfer ludzkiego życia a innych nie? Znaczy się, że tego dnia myjemy łapki, a innego już czyste rączki nas nie obchodzą, za to nasza uwaga kierowana jest w stronę czegoś tam.  Oczywiście światowe dni podchwytywane są przez radosne i przodujące w pracy operacyjnej i wychowaniu politycznym dziarskie zastępy medialnych półgłówków. I już mamy odtrąbione globalne wycie na medialnym rykowisku. Samo zjawisko zakrawa na jakiś zbiorowy system globalnej tresury. 
Mamy też Orwellowski wątek w całej sprawie. Bo "światowy dzień" to nic innego jak "globalne święto". A dlaczego nie nazwa się tego czegoś "świętem"? Bo to słowo jest passe. Za bardzo kojarzy się z sacrum. A może o to chodzi, aby dawne święta z ich patronami wypchnąć z kalendarza i z ludzkiej pamięci? 

Jeśli twój przeciwnik jest silniejszy od ciebie i nie dasz rad go pokonać użyj jego siły w walce z nim samym. Niech ręka, którą wymierzył w ciebie cios zostanie pociągnięta, a on niech dzięki swej sile roztrzaska się o pobliską ścianę – głosili niegdyś mistrzowie wschodnich szkół walki. Jeśli „nowa świecka tradycja” organizowania nowych globalnych świat już jest, więc niech pojawiają się i takie święta, które ową machinę postępu roztrzaskają o ścianę. Niech kretyni w mediach nich je lansują ile wlezie. Tak więc może warto ustanowić (równie samowolnie) nowe "światowe dni"? 

Oto moje propozycje: 
  • Światowy dzień walki z polityczną poprawnością, 
  • Światowy Dzień rzetelnego dziennikarstwa,
  • Światowy Dzień mówienia prawdy, 
  • Światowy Dzień edukacji ekonomicznej,
  • Światowy Dzień bez kredytu,
  • Światowy Dzień niezależnej prasy,
  • Światowy Dzień modlitw o zbawienie bliźnich zajmujących się globalną lichwą,
  • Światowy Dzień troski o masonerię.
Obchodźmy zatem nowe święta. A jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj