niedziela, 10 października 2010

Potrzebujemy moralnej i duchowej odnowy, albo zginiemy

Czy religijny substytut w który zaczyna się w tej chwili przeobrażać Kościół Katolicki przy wsparciu i aprobacie części hierarchii nie skończy się tragedią? Zależy co przez tragedię rozumiemy. Albo zmienimy się w stado świń, co już dzieje się od jakiegoś czasu, albo w perspektywie pięciu, dziesięciu pokoleń przejdziemy na Islam. Bo Islam jest już lepszy niż lansowany ateistyczny nihilizm. Dlaczego tak się dzieje? Oto jest lansowany nie tylko przez lewicowe środowiska przy wsparciu części księży model oddzielenia Kościoła od państwa. Tylko, że państwa nie ma, więc tak naprawdę chodzi o wyparcie wiary z przestrzeni publicznej. A czym jest wiara, wyparta z przestrzeni publicznej, wiara która nie wypełnia całego życia wiernych – w tym takie i ich publicznego fragmentu? To produkt religijno podobny. Ale z logiką powolnej góry lodowej proces ten będzie realizowany. Najpierw odszklenie, potem wyzbycie się symboli, potem będą przeszkadzać kościelne dzwony, a na koniec nastąpi zakaz przechodzenia procesji. Paradoksalnie zakaz noszenia burek przez islamskie kobiety we Francji jest tak samo niebezpieczny dla chrześcijan. Tam proces ateizacji społecznego życia jest o kilka etapów wcześniejszy, ale ponad 200 lat od francuziej rewolucji zrobiło swoje. Do tego doszedł jeszcze proces macdonaldyzacji wiary rozpoczęty w czasie II Soboru Watykańskiego zaczyna zbierać od jakiegoś czasu swej żniwo. Ekumenizm czyli postawieni znaku równości między różnymi religiami to przecież pewna forma politycznej poprawności, która równa dobro i zło i szuka dla nich wspólnego mianownika. 
Za chwilę świątynie opustoszeją i u nas. Z jednej strony przyczyni się do tego demografia, z drugiej lansowany konsumpcyjny styl życia a'la Nowy Wspaniały Świat gdzie bóstwem jest hedonizm i święty spokój, z trzeciej zaś strony część wiernych przestaje w Kościele odnajdywać realne duchowe wsparcie. Swojego czasu we Francji nastąpiło gwałtowne zainteresowanie prawosławiem. Potomkowie dawnych porewolucyjnych rosyjskich emigrantów już wymarli lub całkowicie się zasymilowali, a tu nagle do cerkwi znajdujących się tu i ówdzie zaczęli przybywać nowi wierni. Co się stało? Religia w naszym zakątku świata zaczyna przypominać restauracje Macdonalda. Podany jest szybko standardowy kawałek czegoś bez indywidualnej refleksji i duchowego wsparcia. Skąd wzięli się na przykład owi młodzi, wykształceni z dużych miast protestujący przeciwko krzyżowi pod prezydenckim pałacem? To pokolenie wychowane już po 89 roku, uczące się religii w szkole. Widać lekcje te stanowiące element sytemu na tyle obrzydziły tym młodym ludziom sacrum, że owy wstręt przekształcił się w nienawiść. Sądzę, że jakaś część owych nieszczęśników w swych duchowych poszukiwaniach znajdzie upragnioną przystań w nowych ruchach religijnych lub w Islamie właśnie. Nastąpi to oczywiście wtedy, gdy nadejdzie czas refleksji nad życiem, gdy przyjdzie pora na rozwój ducha.
Czy zatem grozi nam sytuacja, która miała miejsce na zachodzie europy i tryumf tam Islamu. Na razie nie, ale symptomy podobnych zjawisko są już widoczne. Erozja tamtejszego życia duchowego zaczęła się już dawno. Wraz z rozwojem gospodarczym zaczęły przybywać tam tabuny wyznawców Allaha, często z byłych kolonii. Czynnik demograficzny oczywiście także jest niebagatelny. I oto na grzbiecie europejskiej cywilizacji wyrasta Islam. Ale dlaczego on tryumfuje? Bo daje ludziom to czego katolicyzm i protestantyzm w tamtych krajach nie potrafi już dać. Do nas tabuny emigrantów nie napływają, bo niby co mieliby tu robić? Nasz Islam choć niewielki ma kilkusetletnie tradycje. Część tatarów wyznawców Allaha stanowiło nawet naszą szlachtę. Ciągle się w nas tkwi ludowy charakter kościoła. Ale oto wraz z młodymi, wykształconymi dużych miast nadciąga cywilizacyjna pustynia. Kościoły zaczną się wyludniać także z uwagi na rozpoczętą właśnie antykościelną kampanię. Więc co można zrobić?
Paradoksalnie ratunkiem dla naszego Kościoła jest ortodoksja. Powrót do korzeni, tych duchowych i tych religijnych. Doskonale zdał sobie chyba z tego sprawę Benedykt XVI pozwalając na powrót do starej przedsoborowej, łasińskiej liturgii. Może całkiem nie staniemy się jednak stadem świń? Może też nasi potomkowie nie przejdą na Islam?


A oto Yusuf Islam, kóry nie znalazł w wierze przodków wsparcia i stał się wyznawcą Allacha. Być może grzeszę w tej chwili ale sądzę, że to lepsze niż stanie się kolejną świnią w stadzie myślącej o świecie z perspektywy własnego koryta. Bóg mi może wybaczy. W końcu Bóg Yusufa to ten sam Bóg co i mój. Dawniej nazwał się Cat Stevens i był bardzo popularną gwiazdą rocka. W 1977 odnalazł Boga w Islamie. Po wielu latach artystycznego milczenia, znowu zaczął nagrywać płyty. Ten wrażliwy, uduchowiany artystyczna, ciepły serdeczny człowiek nie wygląda na sojusznika Bin Ladena. Być może w karach arabskich żyje się normalnie? Być może u nas nadejdzie ten czas, gdy wrócimy do normalności i naszych kulturowych korzeni? Ale aby tak się stało musimy przestać słuchać bredni wilków w owczej skórze o konieczności wyparcia wiary z życia publicznego. Tejże wiary jest w tym życiu za mało i wcale nie koniecznie w formie dodatkowych lekcji religii w szkołach. Potrzebujemy moralnej i duchowej odnowy, albo zginiemy.

2 komentarze:

  1. Skąd wzięli się na przykład owi młodzi, wykształceni z dużych miast protestujący przeciwko krzyżowi pod prezydenckim pałacem?

    Z polecenia oficerów prowadzących?

    OdpowiedzUsuń
  2. Do moralności to Polskiemu Kościołowi bardzo daleko. Miał okazję Episkopat się oczyścić, kiedy komisja ujawnić miała wszystkich biskupów- agentów SB. Niestety wyniki zostały utajnione, wbrew wcześniejszym zapowiedziom - z powodu ochrony "dobrego imienia" biskupów-ubeków. Wtedy Polski Kościół stracił swoją wiarygodność i moralność.

    OdpowiedzUsuń

Jak masz ochotę to skomentuj