Dwie kwestie zajmują opinię publiczną w ostatnich dniach: Palikot i dopalacze. Od kilku lat paru sprytnych Jozinów sprzedaje w całej Polsce substancje narkotyczne w jawny sposób drwiąc sobie z zasad i jakiejkolwiek przyzwoitości. Czynią to w majestacie prawa. Oczywiście, gdyby ktoś miał wizję rozwoju tego kraju i czuł się zań naprawdę odpowiedzialny, dawno zalegalizowałby zielsko, czyli marihuanę, a po owe wynalazki nikt by nie miał zamiaru sięgać. Cały interes trzeba by było zwinąć w popłochu i zapomnieć o czymkolwiek. Nie znam przypadku, aby od zielska ktoś umarł, a uzależnienie od owej rośliny można sobie także schować między bajki. Oczywiście z niczym nie należy przesadzać. Podejrzewam, że zgon jest możliwy nawet od przejedzenia się rzepą, ale to zupełnie inna historia.
Oczywiście liczba substancji jakie człowiek jest w stanie wpuścić dobrowolnie w swój organizm jest nieograniczona. Wystarczy bowiem zamienić w nielegalnej narkotycznej substancji jakieś dwa atomy, aby owa nielegalna substancja stała się w pełni legalną, bo zakazana jest konkretna formuła. I co na to państwo? Co najwyżej może wysłać Sanepid aby sprawdził w sklepie handlującym tym gównem czystość kibli na zapleczu. Gdy w końcu substancja ta stanie się nielegalna, bo ktoś po pół roku czy roku zbada i uzna jej skład za nielegalny, w sklepach pojawi się nowa z przestawionymi innymi dwoma atomami w narkotycznej cząsteczce. Istny wyścig zbrojeń. Przy tej tablicy Mendelejewa, stara dobra gandzia wydaje się niczym. Pomijam już fakt, że największym producentem na świecie skrętów z marihuany jest rząd amerykański, bo są one powszechnie podawane pacjentom chorym na nowotwory.
Ale sprawa dopalaczy jest znacznie bardziej poważna niż się z pozoru wydaje. To pewien wskaźnik problemu, który ten dotyka istoty ustroju państwa jako tzw. państwa prawa. Czy otwarcie sklepu z dopalaczami byłoby możliwe w Jemenie, albo innych Emiratach Arabskich? Oczywiście, że nie. Islam jaki jest taki jest, ale ma swoje zasady moralne i nie potrzebuje takich kwestii kodyfikować. Po prostu ktoś sprzedający takie substancje w przeciągu godziny zostałby schwytany przez policję, ucięłoby mu następnie łapy albo odrąbano łeb i nikt by nie pytał, który złamał paragraf i czy syf, którym handlował znajduje się na jakiejś liście Ministerstwa Zdrowa. Arabowie mieli by też daleko i głęboko konwencje międzynarodowe i prawa człowieka. Nie chodzi rzecz jasna o samych Arabów, lecz o model suwerennego państwa opartego na jakiejś aksjologii a nie masońskich bredniach. Kiedyś i u nas było podobnie, gdy nie rządziło prawo lecz etyka i król jedynie przy pomocy tego prawa. Łajdaka postępującego nikczemnie i trującego dzieciaki natychmiast załatwiono by, albo ktoś wyzwałby go na pojedynek i ukatrupił własnoręcznie. Niestety równość wszystkich: głupich i mądrych, uczciwych i łajdaków, którą odzieliśmy w spadku po Rewolucji Francuskiej, zżera jak nowotwór nasze społeczeństwa. Do tego dochodzi biurokratyczna niemoc i dosłowne czytanie przepisów, potęgowane przez pseudo instytucje zwalniające nas z odpowiedzialności. W normalnym chrześcijańskim państwie nikomu by nawet nie przyszło do głowy, aby robić takie „numery”. Ale przecież w „państwie prawa” opartym na wolności, równości i braterstwie nie ma nawet kary śmierci, wiec czego tu się obawiać? Dlatego zdychamy jako kraj, Europa i jako cywilizacja. Zatailiśmy instynkt sprawiedliwości, zatraciliśmy swój kod kulturowy. I pewnie rację ma Wojewódzki nazywając Palikota "dopalaczem polskiej polityki". Bo tym kończy się dalsze, deklarowane przez bimbrownika oddzielenie Kościoła od państwa totalnym jeszcze większym syfem. Lewacy jak zwykle niszcząc - nic nie proponują.
Jeśli my nie potrafimy poradzić sobie z problemem trucia dzieciaków, Francuzi z Cyganami robiącymi kupę gdzie popadnie, to zaiste z Europy zrobiono już karykaturę tego czym była wcześniej. Doskonale opisał to w "Obozie świętych" Jean Raspail. Ciekawe tylko kiedy z wież naszych świątyń usłyszymy głosy muezinów wzywających na modlitwę?
Jeśli my nie potrafimy poradzić sobie z problemem trucia dzieciaków, Francuzi z Cyganami robiącymi kupę gdzie popadnie, to zaiste z Europy zrobiono już karykaturę tego czym była wcześniej. Doskonale opisał to w "Obozie świętych" Jean Raspail. Ciekawe tylko kiedy z wież naszych świątyń usłyszymy głosy muezinów wzywających na modlitwę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj