czwartek, 20 października 2011

Manewry wyprzedzające

Kiedyś opisywałem już chyba historię pewnego zamożnego rosyjskiego arystokraty, który postanowił zbudować na swych włościach wierną kopię Luwru. Gdy budowniczowie, w ślad  za nimi dekoratorzy i artyści skończyli swe prace, zamawiający dalej nie był zadowolony z finalnego dzieła. W końcu zdał sobie sprawę, co tu nie gra. Brakowało właściwej „atmosfery”! Ściągnął przeto bogacz ze swych włości pańszczyźnianych chłopów i kazał im szczać po kątach. Gdy zaczęło odpowiednio cuchnąć, wtedy dopiero uradowany szlachcic stwierdził, że to jest to. Czego uczy nas ta historia? A no tego, że kopiowanie na prowincji zawsze jest groteskowe. 
Oto przez miasto stołeczne naszej prowincji przeszedł ostatnio tzw. Marsz Oburzonych, będący kopią tego rodzaju protestów organizowanych w innych krajach. W odróżnieniu od sfrustrowanych przedstawicieli klasy średniej u nas protestowała lewacka bananowa młodzież. Bo niby skąd wziąć u nas klasę średnią? Ale ważne aby była odpowiednia atmosfera! Nawet poseł Kalisz przybył na ów marsz swym Jaguarem ostatecznie demaskując groteskę całego przedsięwzięcia, które pokazało, że w tym kraju z tubylczym narodem można zrobić wszystko. Nawet sparodiować społeczną frustrację. A co? Niech hołota widzi, że wkurzony może być także właściciel Jaguara! A gdzie podziali się nasi prawdziwi wkurzeni? Mają gdzieś przemarsze i protesty. Bo wbrew pozorom ludziom wcale nie musi być tragicznie źle, jak jeszcze chce im się protestować. Poza tym dotarcie na jakąkolwiek demonstrację to koszt, a nasi prawdziwi oburzeni wolą wydać te pieniądze na cokolwiek innego. Poza tym po co tracić siły? Przez ostatnie kilkaset lat zawsze byliśmy peryferium, tylko centrala znajdowała się w zależności od sytuacji z lewej lub z prawej strony. Przyzwyczajeni zatem do ciągłego przeciągu nauczyliśmy się przyjmować strategię na przetrwanie. „Mieć wszystko w dupie” stało się wręcz nasza narodową cechą, czego najlepszym dowodem są wyniki ostatnich wyborów. Czy zatem atomizacja naszego społeczeństwa zaszła tak daleko, że nawet nie potrafimy ze strachu zachować samozachowawczego instynktu?
Jako dyplomowany humanista zaczynam zastanawiać się po kilkunastu latach od ukończenia studiów, czy coś takiego jak społeczeństwo w ogóle istnieje. Czy nie jest tak, że istnieje wyłącznie misterna i ciągle zmiana gra interesów między jednostką a jakąś tam zbiorowością. Czy my nie przypominam stada ptaków, lub rybiej ławicy, które tylko z pozoru tworzy jakąś strukturę, a tak naprawdę jest niesterowalnym bezwładem. A może właśnie dlatego sterowalnym? Gdy w okolicy pojawi się jakiś drapieżnik natychmiast znika owa pozorna nić wspólnoty. 
Totalne rozproszenie, atomizacja, zanik instytucji oznaczają jednak, że za chwilę znów ludzie pozują potrzebę stada. Zaczynają się ciekawe czasy. Do powszechniej społecznej świadomości dotarł niewątpliwie fakt, że za problemy gospodarcze i społeczne odpowiedzialna jest jakaś garstka ludzi powiązanych z finansjerą lub ich figuranci. Być może wypada zatem, jak w przypadku naszych lipnych oburzonych od razu zając pozycję na właściwej stornie barykady, aby od razu hołota wiedziała, kto tu jest liderem. Na razie hołota obserwuje. A gdy przyjdzie odpowiedni moment być może jak to już wielokrotnie w dziejach bywało wygubi swych wierzycieli miast spłacania długu. Co w takim razie robi w tej sytuacji sprytny wierzyciel? Podstawia fałszywego wierzyciela. Może jeszcze wzorem starego dowcipu o gonionym przez tłum złodzieju, biec ile tchu w  piersi i samemu krzyczeć: „łapać złodzieja”. Chyba ten drugi scenariusz ma właśnie miejsce. 

Okazuje się, że jeszcze nowi posłowie nie zdążyli złożyć ślubowania, a już agencje ratingowe obniżyły nasza kredytową wiarygodność, a kurs rodzimej waluty poleciał w dół. Gdyby wybory wygrało PiS, okazałoby się, że to oczywiście reakcja rynków finansowych na to zwycięstwo. A tak to nawet nie ma na co zwalić. Tak więc szambo zaczyna wyciekać nawet szybciej niż się spodziewałem.

3 komentarze:

  1. A chachary żyją
    I gorzałę piją,
    Z góry spoglądają,
    Wszystko w nosie mają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągle mam nadzieję, że to tylko katalepsja.

    OdpowiedzUsuń

Jak masz ochotę to skomentuj