Dzisiaj taki dzień, w którym lud tubylczy wspomina swoich przodków. Mamy to pewnie jeszcze po naszych słowiańskich przodkach. Czy jesteśmy zatem ludek, który pamiętając o swej przeszłości tworzy teraźniejszość i kreuje przyszłość? Chyba niekoniecznie. Z przerażeniem zauważyłem, że młodzież dzisiejsza nie tylko nie zna historii najnowszej ale historii w ogóle. Co więcej raczej nic ich nie interesuje. Współpraca z SB była czymś wyjątkowo ohydnym bez względu na to jakie motywy kierowały donosicielami. Można ją porównać tylko ze wstydem jaki czuje złodziej przyłapany w markecie. A mimo to na listach wyborczych do samorządu znajdują się tacy, którzy przyznają się to tego rodzaju współpracy. I co? I nic.
- Było, minęło – myślą jedni wyborcy.
- A co to SB – pytają drudzy.
Ci co dostali dowód osobisty w tym roku, przyszli przecież na świat w 1992 roku, gdy dawno już wygasły zgliszcza SBckich teczek. Po przecież tylko oszołomy chcą rozliczenia przeszłości. Ale bez niej nie przyszłość będzie także mętna. Ale to tylko jeden aspekt sprawy.
Coś zatem tu nie gra? Pytanie co? Aby odpowiedzieć na o pytanie trzeba by było popatrzeć na sprawę w nieco szerszym kontekście. Sądzę, że mamy do czynienia z atomizacją naszego życia w skali bez precedensu. Taka plaga rozwodów jaka dotyka nasze małżeństwa nie mała chyba nigdy wcześniej miejsca. Ludzie ze sobą nie rozmawiają, tracą więzi. A my chcemy rozmawiać o historii gdy na naszych oczach ginie jej kulturowy przekaźnik - rodzina. Nie potrafię jednak określić jak i dzięki czemu to nastąpiło. Myślę, że powodów jest kilka: medialne pranie mózgów, konsumpcjonizm, jakaś niepojęta niewolnicza kariera, hedonizm? Może jednak nie będzie tak źle? Może coś sprawi, że nasza odrębność nie będzie tylko antropologicznym fenomenem i turystyczną atrakcją? Nie zapominajmy o przeszłości tej prywatnej rodzinnej i tej zbiorowej. Rozmawiajmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj