piątek, 5 listopada 2010

Pi - Ar czyli kamizelka

Moja babcia opowiadała kiedyś historie, jak to za czasów jej młodości po okolicznych wioskach i miasteczkach chodzili wędrowni malarze obrazów oferując swe usługi. Generalnie nie specjalizowali się w żadnej malarskiej formie ani treści. Potrafili namalować wszystko pod zamówienie i gust chlebodawcy. I tak spod ich pędzli wychodziły jelenie na rykowisku, „Jezuski z roztwartym sercem”, Wszelkie odmiany Matki Boskiej, ale nie stronili też od portretów. Potrzebę posiadania portretu swego zmarłego wiele lat wcześniej małżonka poczuła pewna majętna wdowa. Malarze cierpiący na wyraźny brak zleceń przyjęli ofertę bez zastanowienia. Gdy rozstawili już sztalugi, porosili swą mecenaskę o jakieś zdjęcie nieboszczyka. Ta ze szlochem oświadczyła, że nie ma żadnej jego fotografii, a jedyne co po nim zostało to kamizelka.
-„Dobre i to” – pomyśleli artyści w desperacji – niech będzie kamizelka.
Powiesili fragment garderoby na krześle i zaczęli malować portret zmarłego gospodarza. Kamizelka była raczej obszerna, więc gospodarz na obrazie był słusznej postury, z długim czarnym wąsem, gładko przyczesanymi do tyłu włosami (pod ówczesną modę) i rumieńcami na twarzy. Z kieszeni kamizelki wystawała złota dewizka od ukrytego w jej wnętrzu zegarka. Tak namalowany lanszaft po kilku godzinach pracy pokazali wdowie. Gdy ta ujrzała portret poczęła szlochać:
- Oj Stachu, Stachu. Żeby nie ta kamizelka, to ja bym cię w niebie w ogóle nie poznała! 

Morał:
Obraz widziany znaczy wiele, wiele więcej niż nawet najprawdziwsza i najszczersza zasłyszana mądrość. A sezon mamy wybiorczy. Nie dajmy się więc zwieść pięknym chłopkom i dziewczynom na plakatach i w telewizorach. Być może jedyne co jest u nich prawdziwe to kamizelka właśnie?


P.S.
PO opublikowało dokument: „Kampania krok po kroku”. Można z lektury tego krótkiego materiału dowiedzieć się jak tworzy się wyborczy „pic”. Polecam zwłaszcza stronę 8. O „kampanii negatywnej” i zbieraniu haków na konkurenta. Okazuje się, że ważne jest także posiadanie kochanek i nieślubnych dzieci. A gdzie gra w karty, rozbijanie się brykami? Pouczająca lektura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj