piątek, 2 września 2011

Kaskadowe kłamstwa widziane gołym okiem


Kaskada przedwyborcza

Ad vocem do wczorajszego posta, należy jasno podkreślić, że System nie składa się wyłącznie z samych idiotów nie umiejących dodawać i odejmować, lecz za takowych ma nas. Oto dowód.

Pomijając już rzetelność samego badania z której realizująca je pracownia słynie, spotykamy się z wręcz nadludzkim debilizmem już w jego tytule. Tytuł „artykułu” głosi, że mamy do czynienia z prawie dwukrotną przewagą PO nad PiS. Kluczem do interpretacji treści tego bełkotu jest znaczenie słowa „prawie”. Gdyby zatem PiS miał dostać „prawie” o połowę mniej głosów niż PO, wynik wyborczy tego ugrupowania musiałby być mniejszy 22%. Widać gołym okiem, że według autorów badania, przewaga PO nad PiS wynosi 18%. Może zatem to jest „prawie”? Czyli więcej niż ma trzecia w rankingu partia, czyli SLD. Niestety. Wpadłem w pułapkę, bo zaczynam analizować bełkot, zamiast przejść nad nim do porządku dziennego. Prawda jest brutalna. Przeważnie nikt nie interpretuje takiego bełkotu, rzuca tylko okiem na gotową poddaną mu do mózgu myśl.

Czy ONI mają nas już za konkretnych idiotów? Najwyraźniej tak. Bo nie dość, że ktoś publikuje warte funta kłaków sondaże, to jeszcze śmie naginać ich już i tak propagandowe znaczenie. Wiadomo przecież, że kłamstwo powtórzone wiele razy staje się prawdą. A co z kłamstwem kaskadowym?

A oto inna blaga innego portalu dla lemingów sprzed tygodnia:
I co? I nic. Jedyny wniosek jakim można wyciągnąć z tych kretynizmów jest taki, że im bardziej wszelkie media będą podkreślać nieuchronność wyborczego tryumfu jedynie słusznej partii, tym bardziej jej klęska będzie prawdopodobna. 

Kaskada ekologiczna

Od wczoraj postępuje równie kaskadowy zakaz sprzedaży zwykłych żarówek o mocy 60W. Wcześniej wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży mocniejszych żarówek. Ale to i tak nic. W przyszłym roku tradycyjne żarówki mają w ogóle zniknąć z rynku. Mają je zastąpić kompaktowe świetlówki, których główną cechą jest wysoka cena. I co z tego, że są podobno energooszczędne. Propaganda głosi, że są również ekologiczne. Pewnie byłby takie, gdyby nie zawartość w nich sporej ilości rtęci, ale jak propaganda mówi, że tak są więc takie być muszą, nawet gdy jest dokładnie odwrotnie. A wszystko w trosce o ekologię i rzecz jasna nasze kieszenie. A teraz rzecz zasadnicza: kogo obchodzi jakiej używam żarówki? To moja sprawa. A może ja chcę więcej płacić za prąd a mniej a żarówki? Gdzie jest moja wolność konsumenckiego wyboru? Ktoś w bolszewickiej Europie powiedział, że tak ma być i już. Ale to jeszcze nic. Za chwilę mają wejść ekologiczne normy certyfikacji domów i materiałów budowlanych pod kątem emisji CO2 przy ich produkcji i eksploatacji. Aż gołym okiem widać, że nie chodzi tu o żadną ekologię tylko o zwykły interwencjonizm i technologiczny kolonializm, którego źródłem jest narzucanie standardów. Jak za wszystkie koszty pośrednie narzucane na producentów i pośredników zapłaci za to konsument. Przykładów tego rodzaju głupoty nie trzeba daleko szukać. Za kretyńskie opłaty za kopiowanie książek mają zapłacić importerzy kserokopiarek, czyli konsumenci
Być może pisząc „Petycję producentów świec” Frédéric Bastiat nie naśmiewał się wcale z interwencjonizmu, tylko prorokował nasze czasy? Być może na zakaz używania słonecznego światła także przyjdzie czas. 

Zaznaczajmy blagę w każdym jej przejawie. To jedyny sposób żeby nie zwariować i ocalić odrobinę godności dla samych siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj