niedziela, 25 października 2009

Karma czy przypadek?

Czy miejsca mają swoją karmę, pierwotne przeznaczenie? Czy gdzieś jest to zapisane? Na miejscu starych pogańskich świątyń powstawały nowe - chrześcijańskie.
W Lublinie u zbiegu ulic Droga Męczenników Majdanka i Wrońskiej w czasie wojny istniała rampa kolejowa, na którą przywożono ofiary do Obozu na Majdanku. Była tam także sortownia rzeczy pozostawionych przez nieszczęśników. Sortowano tam także rzeczy przywiezione z innych obozów.
Co jest dzisiaj? Nie ma co ukrywać, że miejsce po latach zaniedbania ożyło. W wyremontowanych dawnych fabrycznych zabudowaniach powstaje coraz więcej firm, hurtowni, jest pizzerina. Jest też jeden z najbardziej popularnych i największych w mieście secendhend'ów (szmateksów, lumpeksów – jak kto woli). Łachy przywiezione z olbrzymich kontenerach z Anglii są tam sortowane i sprzedawane nieświadomym niczego, żądnym atrakcyjnych, oryginalnych rzeczy tubylcom.
Trudno oczekiwać, aby całe miasto było muzeum martyrologii. Ale jak sobie z tego zdałem sprawę, to jakoś mnie ciarki przeszły po plecach. To tak jakby ta "instytucja" działała nieprzerwanie, jakby skazańcy ciągle sortowali, jakby nic się nie zmieniło.
Jakby przy ścianie zbiorowej egzekucji ciągle spływała świeża krew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj