piątek, 23 października 2009

Miary i brak umiaru

Nie ma chyba takiej miary, która obiektywnie oddałaby procesy zachodzące w społeczeństwie i gospodarce. Może to i dobrze, bo gdyby była, to stanowiłaby kolejne narzędzie ograniczające naszą wolność.
Są jednak zaskakująco proste wskaźniki odbijające jak w zwierciadle różne interesujące zjawiska. Są tak proste, że ocierają się wręcz o przysłowiową „ludową mądrość”.
Na szczególną uwagę zasługuje Indeks Big Maca. Okazuje się, że dzięki pomiarowi wartości kanapki w Macdonald'zie (która wygląda przecież wszędzie tak samo) można ocenić poziom przeszacowania lub niedoszacowania waluty. To stosunkowo proste. Cena surowców do jej produkcji jest zróżnicowana. Koszty pracy, możliwości finansowe konsumentów - także. A więc dzięki temu z pozoru banalnemu zjawisku możemy również pośrednio ocenić zmiany kursów walut.
Innym zaskakującym zjawiskiem jest podobno ilość pracowników w ambasadach poszczególnych krajów przy ONZ'cie. Wielkość ta „jak ulał” oddaje podobno odwrotnie proporcjonalnie poziom rozwoju gospodarczego poszczególnych krajów. Bo jak wytłumaczyć fakt, że ambasada Norwegii przy ONZ liczy podobno zaledwie kilkunastu, a Czadu około stu pracowników? Po prostu, najprawdopodobniej tego typu praca to jedna z niewielu możliwości w tym kraju wyjazdu do NY. Ciekawe do jakich wyników doszlibyśmy w podobny sposób analizując administrację w poszczególnych regionach i miastach naszego kraju. Oczywiście nie chodzi o pracowników konkretnych urzędów lecz liczbę pracowników administracji w ogóle.

A jak zmierzyć szczęście? Jak sprawić, aby wyzwolić tkwiąca w ludziach energię. Jak zmierzyć poziom satysfakcji z życia, jego sensu? Okazuje się, że to co jest czynnikiem wzrostu i świadczy o rozwoju nie ma żadnego znaczenia dla jakości życia i potrzeb ludzi. Determinując świat wyłącznie do kategorii materialnych zatracamy to co w życiu naprawdę istotne. Przyjmując niewłaściwy punkt wiedzenia i niewłaściwą interpretację rzeczywistości zafałszowujemy ją. A to już manipulacja. Dawno zauważono, że zbyt częsty widok głodujących ludzi w Afryce na ekranach telewizora hamuje konsumpcję. Więc co? Nie pokazuje się głodujących w telewizji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj