Wczoraj przed zaśnięciem z moimi chłopakami urządziliśmy sobie zbiorowe wymyślanie bajki. Pojawiła się w niej postać biednego smutnego bazyliszka, który był bardzo samotny bo nie miał przyjaciół. Bo jak wiadomo każdy kogo zobaczył zaraz zmieniał się w kamień. Więc biedaczek tułał się w nocy po lesie i mieszkał w jaskini. Aż pewnego razu spotkał dziewczynę, która okazała się niewidoma i zamieszkali razem i bardzo się zaprzyjaźnili. Ktoś mógłby powiedzieć, że każda potwora znajdzie swego amatora, ale bez przykładów proszę.
I tak sobie żyli, aż wróg najechał kraj. Wtedy dziewczynka przekonała swojego przyjaciela do pewnego fortelu i poprosiła żeby odprowadził ją do drogi bo ona musi spotkać się z królem. Gdy dotarła do miasta, porozumiała się z królem i wróciła w rycerskim konwoju na skraj lasu, po czym udała się do swego przyjaciela. Po kilku dniach w miejscu gdzie miała odbyć się bitwa widać było niewielu krzątających się rycerzy z związanymi oczami i małego bazyliszka. Naprzeciw stała armia wroga w całej swej potędze. Gdy ruszyła do boju bazyliszek otworzył oczy i zamiast wrogiej armii na polu stała armia kamiennych posągów.
Bazyliszek i dziewczynka zostali bohaterami. Król w dowód wdzięczności podarował im olbrzymi las w którym urządzono dom dla niewidomych dzieci z całego królestwa. Żyli długo, szczęśliwie i żaden wróg już nie śmiał zbliżyć się do tego królestwa.
Morał:
Potrzebny na bazyliszek no i królestwo.
Potrzebny na bazyliszek no i królestwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj