Od pewnego czasu obserwuję bardzo niepokojące zjawisko: wszyscy zakopują się w swoich "norkach" i zajęci codzienną krzątaniną i zmartwieniami chcą mieć święty spokój. Życie społeczne jest kompletnie zatomizowane, a jego instytucjonalizacja powoduję, że pewne naturalne integracje schodzą do podziemia. Zmęczenie materiału będące wynikiem – jak to nazywa R. Ziemkiewicz – codziennego „pływania w kisielu” przekroczyło chyba dopuszczalne normy wytrzymałości. Ludzie więc siedli i odpoczywają.
Kilka lat temu modne stały się algi. Ludzie hodowlami je i rozdawali sobie na wzajem. Miały być uniwersalnym środkiem leczniczym i kosmetycznym. Wtedy jeden z mych przyjaciół wysnuł śmiałą teorię – nieomal rodem z Filipa K. Dick’a o tym, że być może dokonuje się właśnie wielki ewolucyjny fenomen. Inteligentne algi tak pokierowały ewolucją i naszymi zachowaniami, że znalazły idealnego żywiciela i reproduktora w postaci człowieka. Może coś w tym jest?
Czy już jesteśmy stadem barnów, które tylko od czasu do czasu rażone prądem z elektrycznego pastucha jakim była smoleńska tragedia znowu wraca na wyznaczony przez juhasów kawałek łąki? Juhasi i baca doją nas bez reszty. A może na tym polega nasza strategia na przetrwanie? Chodzi o to, aby spokojnie pogryzać swój kawałeczek łąki i za bardzo nie rozglądać się dookoła. Bo czy czegoś nam jeszcze do szczęścia potrzeba?
Być może stado baranów myśli podobnie: "baca i juhasi to tylko służba na ich dworze i dbają oni tylko o to aby "żyło się lepiej". Aby "papu" było na czas, aby nikt nam nie przeszkadzał. Przecież obcięcie runa to tylko zabieg kosmetyczny, a to że od czasu do czasu ktoś nas wydoi to też przecież nic złego. Za chwilę co jakiś czas ktoś zginie zabrany przez juhasów bo już będzie za stary. Ale przecież to też dla naszego dobra, bo starość jest taka "obleśna"."
Do drugiej tury wyborów dostało się dwóch przewodników stada. Obaj opowiadają nam historie o wspaniałych pastwiskach i o chłodnych szemrzący strumykach. Obaj mają poparcie bacy i juhasów, bo tak naprawdę to nie jest ważne kto będzie przewodnikiem stada – ważne aby stado robiło co należy i było zajęte od czasu do czasu wzajemnym trykaniem. Wtedy nikt nie zapyta: "jak wykręcić bezpieczniki od elektrycznego pastucha?"
Niestety prawda jest brutalna: barany i owce już nie potrafią żyć na wolności. A czy my potrafimy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj