niedziela, 25 lipca 2010

Huxley – czyli słowo na niedzielę

Nowy Spaniały Świat Aldous'a Huxley'a to nie powieść SF to proroctwo lub samo spełniająca się przepowiednia. Po prostu w 1932 ten facet nie był w stanie przewidzieć tak dokładnie naszej współczesności i tego co nas czeka bez proroczej wizji. Jest i druga możliwość. Ktoś wziął tę książkę i postanowił stworzyć świat taki jak opisał autor. Jeśli jest tak, że powieść ta stała się dla kogoś inspiracją, to znaczy to tylko tyle, że brak jest lepszego pomysłu. A to z kolei oznacza, że siły postępowe są intelektualnie puste. Jak twierdzi dr Stanisław Krajski, Huxley jako wysoko postawiony mason nie napisał powieść SF, lecz przedstawiał pewien program. No oczywiście nie od razu i wiernie program ten zostanie wprowadzony w życie, ale symptomy tego są widoczne. Trzeba powieść czytać dokładnie, aby zawarte zrozumieć "miedzy wierszami" ideologiczne wskazówki, ale lektura "wprost" także dostarcza wystarczających dowodów aby nie traktować lektury jako wyłącznie fantazję. Rozpad rodziny, kult narkotyków, afirmacja nowością niepozwalająca na "zakorzenienie", upadek kultury i nauki, a wreszcie i życia duchowego, które zastępują para religijne substytuty. I rzecz najważniejsza: celem człowieka jest osiąganie szczęścia, świętego spokoju, bezstresowa egzystencja. Pytanie: po co człowiek życie zmuszałoby do poszukiwania wyższych wartości i eschatologicznych rozstrzygnięć. A tak wystarczy schować śmierć, starość i cierpienie aby ludzi uczynić bezrozumnymi. 
- Macie tu Szekspira? - pyta Dzikus oglądając bibliotekę. 
- Nie - pada odpowiedz - my mamy tu wyłącznie książki fachowe. Kult fachowości, odejście od trudnych problemów to także domena naszych czasów. 
- Ja nie lubię czytać książek gdzie jest za dużo napisane. Lubię poradniki jak naprawić samochód, albo atlasy jak gdzieś dojechać - twierdzi mój sąsiad - fachowiec oczywiście. 
Po co więc czytać? Mamy przecież i telewizję mówiącą ludziom co mają myśleć i religię stającą się na tym etapie elementem prywatnego życia. Jeszcze na szczęście nikt jej nie zakazuje.

Jest w tym wszystkim trochę optymizmu. 
Po pierwsze to utopia, a jak wiadomo jest ona niemożliwa. Ale przecież nie o to chodzi aby króliczka złapać ale po to aby go gonić. A więc po co to wszystko? Chodzi jak zwykle o władzę. Człowiek uznał się Bogiem! To chyba najstarsza z szatańskich pokus sprawdzona już w rajskim ogrodzie. Stosowanie starych numerów to też w pewnym sensie akt rozpaczy. Szatan sieje ziarno pokusy, a my głupcy się na to nabieramy. Lecz daremne jego wysiłki i wojny tej nie wygra.
Po drugie w książce istnieją rezerwaty! Są one niezależne od systemu, ludzie żyją tam jak przed wiekami, rodzą się, umierają i czczą swych Bogów. Sądzę, że niezależnie od tego jaki los jest pisany Polsce, czy czeka nas wizja kolonialnej prowincji a'la Mitteleuripa czy nie, spełniamy wszystkie kryteria aby takim rezerwatem zostać. No i dobrze. Może wreszcie wszelkiej maści postępowi "fachowcy" dadzą nam spokój i powiedzą: "z tymi durniami nie da się już nic zrobić". Ogrodzą na i pozwolą żyć po swojemu. Właściwą strategią jest więc "palenie głupa", symulowanie ślinotoku, innymi słowy: kompleksowe "szwejkowanie". Za nim Nowy Wspaniały Świat zostanie ukończony - runie, a my wytrzemy tylko ślinę, przestaniemy udawać przygłupów i wtedy może wreszcie staniemy się normalnym krajem. Poza tym odnoszę wrażenie, że próba realizacji wizji Nowego Wspaniałego Świata musi zakończyć się fiaskiem, bo jest zjawiskiem wyłącznie lokalnym. Gdy Ameryka, Europa i kilka innych krajów świata nurzają się w oparach postępu, reszta świata idzie dalej swoją drogą. Wcześniej kościoły na naszym kontynencie zmienią się w meczety niż w świątynie nowej świeckiej religii. Azja staje się centrum światowej gospodarki, a im ani w głowie jakieś postępowe dyrdymały. Chińczycy swojego czasu konfucjanizm nazwali komunizmem co też można nazwać strategią "palenia głupa" w ich wydaniu. Ale z ich perspektywy 50 - 100 lat to zaledwie chwila. Oni myślą stuleciami podczas gdy my "bujamy się" od kadencji do kadencji.

Tkwijmy więc przy swoim i nie pozwólmy się zniewolić. To nam jeszcze pozostało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj