poniedziałek, 12 lipca 2010

Stratyfikacja i kontrsystem

Każdy sposób jest dobry aby rozbić wspólnotę. W skali makro społecznej za chwile powstanie nowy podział na oszukanych, tych trochę oszukanych i tych co nie chcą płacić. Mowa oczywiście o tykającej bombie zegarowej ubezpieczeń społecznych. Społeczeństwo się starzeje czyli będzie przybywać tych co całe życie płacili haracz a nie wiele będą z tego mieli. Ci co płacą będą musieli płacić więcej i robić to dłużej przy oczywistej świadomości, że z dobrodziejstw tego systemu nie będą w stanie skorzystać. Powstaje więc naturalny konflikt, bo ludzie utuleni miłością systemu ubezpieczeń przestali mieć dzieci. Mamy więc brak wymiany pokoleń i ich konflikt. Młodzi nie będą chcieli utrzymywać starych, bo ich na to nie będzie stać, a starzy przecież płacili na swoje emerytury. Dlaczego tak się dzieje? Bo  przepuszczono pieniądze - odpowie ktoś. Prawda nie jest jedynak taka prosta. Co się stało z kasą którą ściągano od ludzi przez dziesiątki lat? Trafiała normalnie do budżetu państwa i szła na bieżące wydatki. Sprawię komplikują jeszcze emerytury dla służb mundurowych, które nigdy żadnej składki nie zapłaciły a świadczenia pobierają. Ale to też półprawda nie wyjaśniająca istoty problemu, a tkwi ona w ułudzie samego systemu ubezpieczeń. O ile ubezpieczenie od wypadku samochodowego, czy złamania nogi można łatwo oszacować i sprawa wydać się komuś gwarancję, że po takim wypadku dostaniemy odszkodowanie o tyle w przypadku ubezpieczeń społecznych sprawa nie jest taka prosta. Dlatego, że wbrew pozorom wypadki, złamania czy urazy zrażają się stosunkowo rzadko i generalnie nie chcemy mieć wypadków. W przypadku emerytur wszyscy chcemy na nie iść a prawdopodobieństw, że tak się stanie jest bardzo duże. Nie mają więc biznesowego interesu w takich ubezpieczeniach. A jeśli nie ma biznesu a jest ideologia za chwilę pojawia się socjalistyczna tyrania czyli mamy to co mamy. Są dwa wyjścia, ale oba patologiczne: jedno – model holenderski zachęcanie staruszków do tego aby umierali jak najszybciej, drugie „liberalne” - rząd przyznaje się do tego że na emerytury kasy niema i róbcie co chcecie. Rozwiązanie drugie byłoby chociaż szczere, ale wtedy system musiałby przyznać się do błędu, a tego nie zrobi.
Ubezpieczenia społeczne są tylko jednym ze sposobów w jakich można było okraść człowieka i położyć rękę na jego pieniądzach. A czy nie lepiej byłoby aby ludzie sami odkładali na swoją starość inwestowali albo w biznesy albo w swoje dzieci? Inwestycja w dzieci? A dlaczego nie? „Synu wyślę cię na Harvard za pieniądze na starość, a ty będziesz mnie utrzymywać gdy już nie będę dawał rady pracować? O.K. - mówi syn i wszystko jest w porządku. Z punktu widzenia systemu nic nie jest w porządku, bo upada idea umowy społecznej, która jest umową rodzinną. Po prostu taka ewentualność nie pasuje do ideologii. Mamy więc totalitarną podstawę takiego sytemu. Ale pal licho totalitaryzm. system ten musi upaść. Jest jeszcze jedno wyjście. Jakie? A wystarczy rozejrzeć się dookoła: kontr system. Ludzie udają, że są bezrobotni a tak naprawdę pracują na czarno nie płacąc „świadczeń”, pracodawcy ich zatrudniają udając, że nikogo nie zatrudniają. Jedni i drudzy inwestują w swe dzieci po to aby na starość mieć zapewnioną kromkę chleba. Gdy dodamy do tego zasiłki dla bezrobotnych mamy pełen obraz gospodarki pozasystemowej. Gdy system publiczny kiwa obywatela na ciężką kasę obywatel ma prawo się bronić kiwając system w podobny sposób. Kontrsystemowe rozwiązanie ma jedną istotną wadę: nie pozwala nią rozwinięcie poważnych struktur przedsiębiorstw zastosowanie w nich wyższych technologi aby nie wpaść pod lupę systemu. Czyli niestety jedyne możliwe rozwiązanie walki z systemem oznacza marazm gospodarczy i cywilizacyjny.
Ktoś ma dobrych planistów...

1 komentarz:

Jak masz ochotę to skomentuj