wtorek, 6 lipca 2010

Zasłona zadymna

Czy Lech Kaczyński był trzeźwy na pokładzie samolotu? - chwilę po wyborach pyta lubelski poseł.

W oglądanej przed laty baśni była postać złej czarownicy, która była niezniszczalna. Okazało się jednak, że pokonanie jej jest możliwe. Należało się od niej odwrócić i o niej zapomnieć. Najprościej byłoby więc zapomnieć o facecie i zatkać uszy i nie reagować na te kretynizmy. Ale wtedy musielibyśmy odciąć się od całej polityki i wszelkiego publicznego życia. A może o to chodzi? Obrzydzić sprawy publiczne do reszty. To właśnie zwątpienie części społeczeństwa w połączeniu z degrengoladą  doprowadziło Komorowskiego do prezydenckiego fotela. Bo przecież wybór prezydenta jest jak wybór pasty do zębów: ma być smaczna, wybielająca i tania...
A może to tylko zasłona dymna aby nikt nie zadawał naprawdę ważnych pytań o budżet i o to kto przekazał śledztwo w sprawie katastrofy w obce ręce? Może warto też zapytać kto obniżył rangę wizyty z oficjalnej na prywatną? Ale przecież stado lumpeninteligenckich baranów dla kupienia których wystarczy kilka wytartych frazesów o Unii i zgodzie nie stawia pytań. Wyciąga tylko rękę aby pozdrowić wodza starym rzymskim pozdrowieniem. Może więc pan Palikot o to zapyta swych partyjnych kolesiów o budżet i ragę wizyty? Oczywiście nic z tego.

Teraz PO ma prawdziwy monopol władzy. A nic nie deprawuje tak jak władza. Ale czy można być zdeprawowanym jeszcze bardziej? Najgorsze jest to, że zdeprawowana władza deprawuje także obywateli. W przyrodzie jest tak że siły zła i dobra się równoważą. My straciliśmy poczucie co jest dobrem a co złem nie wspominając już o zmyśle równowagi. Całkowite zwycięstwo jest wstępem do całkowitej klęski. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj