Masakrą z pewnością można nazwać to co wyważyło się na polach Grunwaldu 600 lat temu, ale i to co stało się teraz. I to nie wcale dlatego, że na pod Grunwald przybyło na rocznicę bitwy tyle luda, że Krzyżaków można by nie tylko zatłuc w sposób konwencjonalny ale także zasypać stosami patykowych butelek, talerzyków i szklanych opakowań. Jarmarczne widowisko w którym gdyby nie lektor to nikt nie wiedziałby o co chodzi zakończyło się w jedyny możliwy sposób czyli klapą. I nie ma w tym nic dziwnego. Upał jakiego najstarsi nie widzieli. Podobno Jagiełło odwlekał bitwę i wysłuchał trzy msze. Teraz już wiem dlaczego. Znaczna część Krzyżaków po prostu doznała udaru. Jadąc tam sądziłem, że będzie jak w dzieciństwie z zabawą w Czterech Pancernych: nikt nie chciał być Niemcem ani Szarkiem. A tu okazało się, że jest wielu krzyżaków. Dalej był już tylko normalny jarmark, brak jakiejkolwiek organizacji, lokalne akty paniki, bezradna policja i kilku dziesięciokilometrowe korki. Także takie jakich świat nie widział. Zabrakło tylko mordobicia u łupienia ofiar. O przepraszam to ostatnie było jeśli za ofiary uznamy widzów imprezy a za łupienie drakońskie ceny wszystkiego co się rusza. W końcu handlarze nie przybyli pod Grunwald po to aby rekonstruować bitwę, ale po to aby łupić. To co miało być manifestacją patriotyzmu przemieniło się rychło w jego parodię. W kolejnych edycjach bitwy organizatorzy powinni zwrócić uwagę na ograniczenie markietanizmu i wydłużenie atrakcji porównywalnych z bitwą tak, aby nie wszyscy jednocześnie wpadli na pomysł wyjazdu. Czym takim mogłoby być zorganizowanie rycerskiej uczty.
Ale i tak było warto bo symbol jakich mało. Dopiero po wszystkim rozpoczęła się prawdziwa integracja polsko - litewska.
p.s. dotarłem na miejsce gdzie jest sieć i przypomniałem sobie, że mój telefon ma wi-fi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj